Z dość dużym zaskoczeniem…

Z dość dużym zaskoczeniem obserwuję jak wypok łyknął narrację o „kapiszonie”. Sam wczoraj pisałem że afera jest „leciutko” rozdmuchana – ale w dalszym ciągu mamy tutaj Kaczyńskiego, który oficjalnie ze Srebrną powiązany NIE jest, a który jest tam organem decyzyjnym, zdolnym być szefem spółki w której, oficjalnie, żadnej funkcji nie pełni.

Przy okazji facet jest też szefem rządzącej partii… i, de facto, takim „nieoficjalnym” premierem Polski. Bez większych trudności można więc postawić i obronić tezę, że facet wykorzystuje swoją pozycję i koneksje polityczne do robienia kasy „pod stołem”. Nie jest to może kaliber „przychodzi Rywin do Michnika”, ale dość niebezpiecznie się do tego poziomu zbliżamy.

Mamy tutaj co najmniej konflikt interesów. Tego typu „kapiszony”, moi drodzy, w normalnym państwie skończyłyby się ostrym skandalem medialno-politycznym oraz śledztwem, my zaś prześcigamy się w wymyślaniu coraz to nowych odmian słowa „kapiszon” – co tylko pokazuje jak „odporni” Polacy zrobili się na tego typu wyskoki, jak wiele jesteśmy w stanie wybaczyć naszym ukochanym „ojcom narodu”.

I już totalnie pomijam fakt, że po raz KOLEJNY jakiś „ktoś” nagrał nam CZOŁOWYCH polityków. Czy już nikt na ten drobny szczegół uwagi nie zwraca? Skoro tak łatwo jest nagrać Kaczora czy pełowskich ministrów, to może równie łatwo jest zgrać parę pliczków z komputerów MON? Gdzie są, kurwa, nasze służby specjalne? Ile przed nami kolejnych „afer podsłuchowych” zanim ktoś się tym tematem zajmie?

#neuropa #polityka #4konserwy