Jedną z największych zagadek XXI wieku z pewnością będzie kwestia tajemniczych „komentatorów”, na których nieustannie powołuje się TVP w materiałach o Tüsku, kek.
Aj min, kurwa – odwołanie do autorytetu to jest standardowa zagrywka. Standardowa, można powiedzieć, do bólu. Jest tak powszechna, że jej użycie wychwycić może nawet totalny laik. Wydawałoby się, że o jakiekolwiek innowacje może być tutaj trudno.
Ale hej, mówimy o TVP. Wzięli odwołanie do autorytetu – i usunęli z niego… autorytet. Odwołują się, ale swoich odbiorców mają za tak skończonych debili, że nie czują się w obowiązku wytłumaczyć im na kogo się powołują.
Na komentatorów. Co to, do chuja, ma znaczyć? Kogo to słowo ma opisywać? Dziennikarzy? Celebrytów? Naukowców? Żula z dworca PKP?
Komentatorzy, na litość boską. Ja wiem, że TVP pod zarządem Kurskiego miało się stać gadzinówką, facet tę misję zrealizował na piątkę z plusem – ale ten ostatni nawał materiałów o Królu Europy to serio jest taka kurwa żenada, że aż się TV Trwam przypomina, z najgorszych lat działalności tego zasłużonego medium.
Ja wiem, że odpowiednia suma przelewana na konto każdego miesiąca potrafi zachęcić dowolnego człowieka do odpierdolenia dowolnego szajsu – ale, serio, poruszamy się już na takim poziomie odrealnienia, że serio zaczynam się zastanawiać jakim cudem dziennikarskie asy TVP są w stanie spojrzeć w odbicie własnej twarzy w lustrze, bez grymasu czystej odrazy.
Kto to rucha, zapytał kiedyś prawicowy intelektualista Roman Sklepowicz. Kto to ogląda, zapytuję dzisiaj ja.
#neuropa #polityka #4konserwy #bekazpisu