Wart przypomnienia artykul o…

Wart przypomnienia artykul o pewnym „grzybie” Rydzyk to cud. Na miarę PiS-komuny i Czarnej Komuny, oczywiście. Człowiek-orkiestra, który „zna się” na wszystkim. Współczesny Midas, co potrafi wycisnąć (cudze) pieniądze z byle kamienia. Równocześnie – samozwańczy „człowiek mediów”, ale wykraczający poza skalę skamlących u nóg PiS-komuny reżimowych „dziennikarzy” wyklętych inaczej, opisywanych na naszym blogu. Całkowicie niezależny. Geniusz szlifowanej przez stulecia kościelnej strategii, by zawsze trzymać z bieżącą władzą, bo to ona ma pieniądze podatników. Rydzyk idzie jednak jeszcze dalej.
Mając rurkę z zasilaniem naszymi, polskimi pieniędzmi, staje się również „nauczycielem” władzy-dawcy, strofując ministrów, a nawet samego prezydenta-#mousepad-a. Dlaczego? Bo tak mu wolno (a nie powinno). Jeśli zatem wolno, to on to robi. Jeśli nie interesują się nim sądy i prokuratura (a powinny), to nawet lepiej. Dla niego. Nie dla Polski. Amen.

Jeszcze nie „amen”, bo Rydzyk zaskakuje w dalszym ciągu.

Nie dziwi już nikogo, że jego biznesy (fundacje, szkoła, radio, telewizja, produkcja filmowa, działalność wydawnicza itp. itd.) dostawały i przyjmują wsparcie (częstotliwości, ale i czystą, podatkową kasę) od KAŻDEJ władzy po jego starcie komercyjnym w roku 1991. To już jest „normalne”.

To doprawdy drobiazg, że w Polsce nie rozlicza się Rydzyka z nielegalnych zbiórek pieniężnych (Stocznia Gdańska, Tormięs, skup świadectw udziałowych NFI). Kościół jako #czarnakomuna jest poza jurysdykcją państwa polskiego. I to akceptuje KAŻDA władza po roku 1989 (pisaliśmy o tej patologii: http://otomojapropaganda.blogspot.de/2017/09/pis-komuna-i-koscio.html).

Nie ma sprawy, jeśli majątek toruńskiego biznesmena w sutannie, szacowany na 339 milionów złotych, z rocznymi wpływami wysokości 56 milionów złotych (dane za 2015) plasuje go na 83. miejscu listy stu najbogatszych Polaków znanego tygodnika. Zarabia, pozwalają mu, no to jest „OK”…

Nie jest problemem, że w ślady Rydzyka idą inni, kręcąc lody na państwowym mieniu. Pisaliśmy, że Rydzyk to postać istotna w Wielkiej Triadzie Przewalaczy Polskich Podatków (https://otomojapropaganda.blogspot.de/2017/09/ludzie-pis-komuny.html i https://otomojapropaganda.blogspot.de/2017/05/eryk-mistewicz.html). Sztuczki „na swoich ludzi” i „na fundację”. To znamy, i to jest w Polsce tolerowane. Ale pozostali – Czarnecki i Mistewicz – mogą mu buty pastować (i uczynią to, zakład?). Tu – jak w starym dowcipie – „o większą kasę się modlimy”.

Co dziwi?

Dziwią dziwne sojusze Rydzyka. Z taką kasą, jest samodzielny, ale już zagrażający państwu polskiemu, które go wciąż żywi. Cwany uczeń przerósł upadłego na kolanka mistrza.

Polityka zagraniczna Rydzyka

Tak! Rydzyk, silny ustępstwami, jakie tradycyjnie oferuje Czarnej Komunie nie tylko PiS-komuna, ale i poprzednie rządy, jest w stanie prowadzić własną politykę na niwie międzynarodowej. Ma kasę i władzę w jednej sutannie. No to bawi się w nieformalnego ministra spraw zagranicznych, z kompetencjami bijącymi na głowę samego Prezydenta RP (uległego #mousepad-a, który pełni tę druga, formalną funkcję, potrafił zrugać przed kamerami podczas wizyty w Pałacu Namiestnikowskim! dlaczego? Bo – może to zrobić. Bo od tego jest #mousepad: https://otomojapropaganda.blogspot.de/2017/09/ludzie-pis-komuny_30.html ).

Rydzyk ostatnio zwrócił uwagę na Izrael, bo tak mu widać układ się bieżący biznesplan. Zorganizował konferencję, na której podkreślano rolę Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny. Świetnie. Trochę mniej świetnie, że organizator tej konferencji zasłynął dawniej z wypowiedzi jawnie antysemickich, wskazujących na Jedwabne jako czynnik wyłudzania pieniędzy od Polski – przez Żydów. Równocześnie ubolewał nad tym, że „Polską po 1939 r. nie rządzą Polacy”. Brał pieniądze od ludzi chętnie przyznających się do antyżydowskich poglądów. I co? I nic. Na sali, którą Rydzyk wybudował za publiczne pieniądze, zjawili się przedstawiciele obecnego polskiego rządu i reprezentanci środowisk żydowskich. Przy nich wszystkich Rydzyk wypowiedział słynną kwestię, że z budżetu RP dostał na kolejną inicjatywę biznesową „tylko 200 tys. zł”. Tylko „drobne”. Po takiej konferencji, to chyba pójdzie lepiej?…

Rosja nadaje

Bardzo dziwny, dotychczas niewyjaśniony wątek, to związki Rydzyka ze Wschodem. Nawet anemiczne Polskie „media” bąkną od czasu do czasu, że nadajniki tzw. Radia Maryja (swoją droga, nazwanie banalnych fal Marconiego tak ważnym dla katolików imieniem normalnie uszłoby za bluźnierstwo, ale nie w tym przypadku i nie w Polsce) znajdują się w Rosji, że przecież ktoś z Rydzykowej rozgłośni podpisał umowę w sprawie ich użytkowania na terytorium administrowanym przez Moskwę. I co? I nic? Nikt z tym nic nie robi. Ślepy dostrzeże, że tego rodzaju haczyk jest niezwykle korzystny z punktu widzenia rosyjskiej strategii wojny hybrydowej. Po co dywizje i rakiety balistyczne, gdy potencjalne (lub faktyczne) źródła propagandy są na terytorium wroga, a potrzebna infrastruktura znajduje się blisko centrali, np. na Uralu? Przesada? Ale spytajcie Rydzyka o to, co słychać w sprawie, to jeszcze się obrazi i załatwi Wam ekskomunikę.

A polskie rządy i polskie „media” nie chcą ekskomuniki. Chcą do Nieba. Więc nie podskakują.

Bardzo, bardzo dziwnie brzmią w tym kontekście doniesienia o ciepłych, wręcz familiarnych relacjach Rydzyka nie tylko z Szydło i jej bezpośrednim personalnym otoczeniem (ci ludzie się zupełnie nie liczą), ale z Macierewiczem, którego stosunek do kondycji polskiej armii jest powszechnie znany. Ci dwaj znają się na tyle dobrze, że Rydzyk może liczyć na lewą kasę („drobne” w wysokości ponad 100 tys. zł) za reklamowanie resortu Macierewicza, choć samo Rydzykowe radio ma dawno klepnięty status instytucji „nadawcy społecznego” (sic!) i z reklamami nie może mieć nic wspólnego. No, z obronnością formalnie też nic wspólnego nie mają. A jednak…

Zupełnym przypadkiem wśród tych niejasności jest fakt, że tzw. Radio Maryja jest rozgłośnią antyzachodnią i antyunijną. To, ośmielamy się twierdzić, musi uchodzić za czysty Zufall, jak by to określił sam Rydzyk, rozpoczynający karierę z kilkoma fenigami w kieszeni w równie dziwnych latach 80.

Co się zatem dzieje? Ano –

wyhodowano raka.

Jeśli w Polsce od lat obowiązuje zasada nieformalnej dwuwładzy słabego państwa i coraz silniejszego kościoła (litościwie przypominamy, iż Watykan również posiada podmiotowość międzynarodową od czasów Traktatów Laterańskich z Mussolinim), to mocniejszy czynnik uprawia – kosztem państwa polskiego, na jego terytorium i za jego pieniądze – własne gierki. Własną politykę, również zagraniczną. Na niekorzyść państwa polskiego, które doprowadziło uległość wobec kościoła do absurdu i które nic z tym absurdem nie robi. I wystarczy jeden cwaniak w sutannie, by tym procesem kręcić. Bo formalnie, to o jego działalności władze kościelne „nic nie wiedzą”… Zresztą, jako rzekliśmy, to jest „normalne”… A jeśli „normalne” jest, by w Polsce rządził nieformalnie ksiądz, dlaczego nie może niedługo rządzić np. pop albo inny batiuszka? Macie coś przeciwko religii?…

Jeśli nie, to módlcie się. Żeby to nie poszło dalej.

To jednak – obawiamy się – niewiele da.
http://otomojapropaganda.blogspot.com/2017/11/pis-komuna-i-koscio.html?m=1
#neuropa #katolicyzm #polska #rydzyk #rakcontent #bekazkatoli #polityka