Patryk Jaki właśnie obiecał…

Patryk Jaki właśnie obiecał powstańcom warszawskim darmowy transport publiczny w Warszawie.

No i fajnie tylko powstanie rozpoczęło się 74 lata temu a w Warszawie transport publiczny jest darmowy dla wszystkich powyżej 70 roku życia…
I teraz pytanie czy on i jego polityczna klika nie wiedzą kiedy rozpoczęło się powstanie, nie znają zupełnie zasad funkcjonowania komunikacji w Warszawie, nie potrafią liczyć czy może nie sprawdzili niczego a pomysły biorą z populistycznego wora „pomysły na kampanię, które idioci łykną”. Nie wiem, która opcja jest najgorsza.

Brak słów. Jak ten człowiek został wybrany na jakiekolwiek publiczne stanowisko?

#4konserwy #polityka #neuropa #jaki #powstaniewarszawskie

W obliczu nachalnej…

W obliczu nachalnej prawackiej propagandy, uniesien patriotycznych, piosenek.. itd Przyda sie troche prawdy o hekatombie Warszawy.
#ksiazka „Kto wydal wyrok na miasto”
Rzadko kiedy lektura książki historycznej powoduje tak daleko idące przygnębienie i pragnienie całkowitego odrzucenia tez stawianych przez autora. Tak właśnie jest w przypadku nowej pracy Andrzeja Leona Sowy.

Andrzej Sowa to historyk znany z wyważonych i dobrze uargumentowanych sądów na temat polskiej historii. (…) Autor wykonał ogromną pracę, o czym świadczy zarówno objętość książki, która liczy przeszło 800 stron, jak i jakość przedstawionej w niej argumentacji, która skłania do niezwykle smutnych wniosków na temat sposobu dowodzenia polską armią podziemną.

Praca krakowskiego historyka składa się z osiemnastu rozdziałów, mających charakter chronologiczno-problemowy. Celem książki, jak podkreśla we wprowadzeniu autor, jest podsumowanie stanu badań na temat powstawania i realizacji planów operacyjnych ZWZ i AK. W dalszej części wstępu Sowa omawia stan literatury dotyczącej podejmowanej tematyki zwracając uwagę szczególnie na brak w polskiej historiografii całościowej monografii poświęconej akcji „Burza”, oraz istotne problemy źródłowe. Wśród tych drugich kładzie szczególny nacisk na brak wielu kluczowych dokumentów, oraz fakt, iż część najważniejszych rozkazów dowódcy ZWZ-AK wydawali ustnie. Ponadto autor zwrócił również uwagę na kwestie problemów metodologicznych związanych z relacjami dowódców powstania wydanych drukiem, trafnie podkreślając, iż nie wypadało im przecież pisać, że wywołane przez nich powstanie warszawskie z wojskowego punktu widzenia od początku nie miało sensu.

Sowa rozpoczyna swoją pracę od szczegółowego opisania zmieniających się koncepcji powstania zbrojnego przeciwko niemieckiemu okupantowi. Walorem jego dzieła jest rozpoczęcie analizy w 1939 r. i dokładne prześledzenie tego jak przygotowywano i modyfikowana plan wybuchu antyniemieckiego powstania. W pierwszym rozdziale autor zarysował genezę planowania operacyjnego Polskich Sił Zbrojnych i Komendy Głównej ZWZ-AK, oraz przedstawił sposób zorganizowania władz wojskowych w kraju i na wychodźstwie po wybuchu wojny. Istotną wartością tej części książki jest omówienie organizacji prac planistycznych wspomnianych wyżej struktur, wraz ze zwróceniem uwagi na poziom fachowego przygotowania dowództwa.

Kolejne dwa rozdziały to opis planów powstania powszechnego. Autor dość szczegółowo przybliżył zmieniające się w czasie koncepcje wytworzone w sztabie PSZ i KG ZWZ w Warszawie. Zwrócił uwagę przede wszystkim na nierealność owych planów zarówno pod względem technicznym, jak i politycznym. Trudno, bowiem inaczej nazwać koncepcje przerzucenia PSZ do kraju drogą powietrzną, połączoną z desantem na polskie Wybrzeże, jak to zakładał jeden z omówionych przez Sowę planów. Stosunkowo największym realizmem wykazywał się gen. Stefan Rowecki, który początkowo zakładał wybuch powstania tylko i wyłącznie wtedy, gdy zajdą ku temu określone okoliczności. Tym niemniej również i „Grot” z czasem uległ niektórym złudzeniom planistów. Sporą część odpowiedzialności ponosi dowództwo PSZ zapewniające, że powstanie otrzyma odpowiednie wsparcie od aliantów. Walorem tej części pracy jest szczególnie omówienie całkowicie oderwanych od rzeczywistości planów Kalenkiewicza i Górskiego, które zamiast na do szuflady trafiły na biurko dowódcy PSZ. Dwie kolejne części książki to omówienie doktryny walki powstańczej, ze szczególnym uwzględnieniem jej ograniczeń, oraz prób włączenia planu powstania powszechnego w Polsce do strategii alianckiej, która ze względów politycznych była skazana na porażkę.

W szóstym rozdziale Sowa omówił w jaki sposób zagadnienie sowieckie traktowali generałowie Sikorski i Rowecki. Wspomniana część książki skłania do wniosków, iż gdyby w 1944 r. ciągle dowodzili oni polskim podziemiem to do jego wybuchu powstania w Warszawie prawdopodobnie w ogóle by nie doszło. Nowy zespół kierowniczy, który przejął dowództwo po aresztowaniu ,,Grota” nie orientował się, jak przekonuję Sowa, w możliwościach prowadzenia działań przez oddziały pozostające w konspiracji i nie znał podstawowych wytycznych dotyczących ewentualności wybuchu powstania. Założenia później opracowanej koncepcji zakładającej, że głównym czynnikiem mogącym doprowadzić do sukcesu zrywu antyniemieckiego jest zaskoczenie przeciwnika, nie miały żadnych realnych podstaw. Utrzymanie terminu wybuchu powstania z udziałem wielu tysięcy żołnierzy, było, jak trafnie zauważa autor, całkowitą utopią. Kolejny, siódmy rozdział autor poświecił omówieniu zmian w relacjach między polskim Londynem, a podziemiem w kraju do jakiej doszło do śmierci gen. Sikorskiego. Szczególnie interesująco omówił on zaangażowanie władz Polskiego Państwa Podziemnego w walkę polityczną toczoną na emigracji.

W kolejnych pięciu rozdziałach Sowa szczegółowo przedstawił jak wyglądały prace związane z przygotowaniem powstania w okresie jesień 1943 r.- połowa 1944, omówił koncepcje akcji „Burza” i jej realizacji w terenie. Walorem tego fragmentu pracy krakowskiego historyka jest opis konfliktu między premierem, a naczelnym wodzem, szczególnie jeśli chodzi ostateczny kształt instrukcji ,,Burzy”, oraz zmian w KG AK wiosną 1944 r. Nie sposób również nie zwrócić uwagi na przedstawienie przez Sowę realizacji wspomnianej akcji na kresach północno- wschodnich, ze szczególnym uwzględnieniem operacji „Ostra Brama”. Sowa niezwykle krytycznie opisuje koncepcje zdobywania Wilna atakiem z zewnątrz miasta.

Rozdziały trzynasty i czternasty zasługują na szczególną uwagę, przynoszą bowiem niezwykle ważne ustalenia i wnioski. Pierwszy z nich dotyczy bowiem kulis podjęcia decyzji walki o Warszawę w lipcu 1944, a drugi stosunku Stalina do powstania warszawskiego. Kluczowe jest przedstawienie przez Sowę odmiennych koncepcji wykorzystania polskiego podziemia przez premiera Mikołajczyka i Naczelnego Wodza gen. Sosnkowskiego, oraz sporów jakie wywoływało to w dowództwie wojskowym polskiego Londynu. Z kolei nakreślenie stosunku Sowietów do powstania pozwala na wciągniecie wniosków, iż Stalin nie tyle celowo odłożył atak swoich wojsk na Warszawę, co zdecydował, iż ważniejsze jest opanowanie Lublina i osadzenie tam swoich marionetek, które miały rządzić później Polską z sowieckiego nadania. Rzecz jasna, jak udowodniło już wielu historyków, Stalin z zadowoleniem patrzył na klęskę powstania warszawskiego i nie miał żadnego zamiaru przychodzić mu z pomocą

Opinia na LC Znakomita.
Książka, która powinna być lekturą obowiązkową – odtrutką na hagiograficzne opowieści o Powstaniu Warszawskim.Kiedy się czyta o podjęciu decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego to trudno nie mieć wrażenia, że śledzimy tragikomedię, farsę, w której zawarty jest humor jak z Monthy Pytona. Tyle, że w tej komedii omyłek, w której podjęto każdą możliwą złą decyzję i błędną ocenę sytuacji koszt był niezmiernie wysoki, śmierć poniosło ponad 100 tysięcy osób. Dla jednych Powstanie Warszawskich było szczytem bohaterstwa, dla innych przestrogą, aby zamiary mierzyć na posiadane środki. W środowiskach emigracyjnych Powstanie Warszawskie budziło kontrowersję, w PRL były potępiane, a długo o nim milczano. Po 1989 roku Powstanie Warszawskie stało się kamieniem milowym polityki historycznej, gloryfikowano je do granic absurdu, co dobrze widać po wystawie znajdującej się w Muzeum Powstania Warszawskiego. Mniej lub bardziej jest prawdziwa opowieść o zagranicznych turystach, którzy po obejrzeniu MPW sarkastycznie pytali się, czy w końcu Polacy wygrali, czy przegrali ten zryw.
#neuropa #ksiazki #ciekawostkihistoryczne #historia #wojna #polska #polityka #warszawa

#heheszki #bekazprawakow…

#heheszki #bekazprawakow #tvpis #polityka #dobrazmiana #neuropa

No a wczoraj jednemu z powstańców ładnie przerwano wystąpienie… Polska PiS.

Jak dumny Naród Czeski wyrwał…

Jak dumny Naród Czeski wyrwał się z katolickiej niewoli.
Niszczenie kościołów, wypędzanie proboszczów, działalność ruchu „Precz od Rzymu”. Wystąpienia antyklerykalne były chlebem powszednim w pierwszej dekadzie istnienia Republiki Czechosłowackiej, a katolicyzm stał się symbolem zniewolenia. Jak do tego doszło?

Już w 1918 roku ucierpiały liczne miejsca kultu – w ten sposób tłumy Czechów spontanicznie uczciły ogłoszenie niepodległości. Euforia z powodu zrzucenia obcego panowania sprawiła, że pozbywano się wszelkich pozostałości przypominających o wielowiekowym zaborze. Kościół katolicki był jedną z nich. Antyklerykalizm w Czechach utrzymał się znacznie dłużej, niż panowanie dynastii Habsburgów.

Wszystko przez katolików…

Czesi nigdy nie zapomnieli klęski w bitwie na Białej Górze, którą zadali im w 1620 roku katoliccy Habsburgowie. Starcie zmieniło losy kraju. Czechy spłynęły wówczas krwią: zapanowała brutalna kontrreformacja, siłą nawracano na katolicyzm, protestanci byli zabijani, wielu musiało uciekać z ojczyzny. Przejęto majątki przegranych. Bohemia została podbita.
Katoliccy biskupi wspierali Habsburgów i w tym okresie, zapamiętanym przez Czechów jako temna doba, i później, aż do rozpadu monarchii austro-węgierskiej. To „połączenie tronu z ołtarzem” odbiło się czkawką po 1918 roku.

Pierwsza fala antyklerykalizmu

Gdy w 1918 roku Czesi celebrowali odzyskanie niepodległości, panowały nastroje wręcz rewolucyjne. W pierwszym odruchu tłum kierował się przeciwko katolickim świątyniom. Na fali emocji dopuszczono się niszczenia kaplic w stolicy i okolicach.

Na praskim rynku głównym celem ataku stał się posąg maryjny. Przywódcą tłumu był František Sauer-Kysela, znajomy Jaroslava Haška, autora „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Zawiązano linę na szyi Marii Dziewicy i – ku uciesze zgromadzonych – obalono kolumnę z posągiem. Sauer-Kysela planował nawet początkowo, żeby kolumna maryjna spadła symbolicznie pod jego nogi.

XVII-wieczny barokowy postument przypominał prażanom o klęsce w bitwie na Białej Górze i jej skutkach. Obok już od czterech lat stał pomnik Jana Husa. I tylko on pozostał.

Tradycja husycka zaczęła zdobywać coraz większe znaczenie. To musiało dodatkowo podniecać antykatolickie nastroje – wszak Jan Hus, czeski reformator religijny, bohater narodowy i twórca nowoczesnego języka czeskiego, został spalony na stosie właśnie przez przedstawicieli Kościoła katolickiego. Na soborze w Konstancji w 1415 roku, gdzie zwabiono go podstępem, skazano go za herezję mimo listu żelaznego od króla Zygmunta Luksemburczyka.

Czesi nie odpuścili wtedy tej sprawy. Przez kolejne dwie dekady prowadzili wojny z rzymskokatolickim Zachodem, aż do momentu, gdy Habsburgowie siłą narzucili swoje panowanie i religię. W chwili powstania niepodległej Czechosłowacji Hus po ponad pięciuset latach odzyskał swoje znaczenie, a dla katolików nad Wełtawą skończyły się spokojne czasy.
W maju 1919 roku nastąpiła kulminacja pierwszej fali antyklerykalizmu. Tłum wdarł się do praskiego kościoła Najświętszej Marii Panny przed Tynem i zaatakował księdza odprawiającego mszę. A nie był to jedyny akt profanacji.

W pierwszych dwóch latach niepodległości Czechosłowacji zdewastowano lub uszkodzono wiele symboli religijnych. Poza kaplicami i przydrożnymi krzyżami największą „popularnością” cieszyły się pomniki św. Jana Nepomucena, które niszczono w dziesiątkach czeskich miejscowości. Popularne „Nepomuki” atakowano między innymi w Pradze, Kladnie, Dobrovicach czy Krušovicach.

Dla katolickich sąsiadów był to pretekst do podsycania antyczeskiej propagandy. Polacy szeroko komentowali na przykład ostrzelanie przez pijanych żołnierzy czeskich przydrożnej figury świętego. Władze II Rzeczypospolitej chciały wykorzystać antyklerykalne ekscesy podczas wytyczania granicy z Czechosłowacją.
reszta jest tu:

Najwięksi antyklerykałowie Europy. Przed wojną Czesi robili wszystko, by zlikwidować katolicyzm


#ateizm #katolicyzm #polityka #swiat #ciekawostkihistoryczne #czechy #polska

Uwaga! Policja prosi o…

Uwaga! Policja prosi o identyfikacje warcholstwa szturmujacego barierki. Znasz te mordy? Zglos na policje.
#neuropa #polityka #polska #policja #bekazpisu #rakcontent #bekazpodludzi #humorobrazkowy

Facet jest połączeniem…

Facet jest połączeniem wszystkiego co najgorsze z trzech grup:
– reżymowych pracowników medialnych,
– prawicowych trendsetterów/blogerów skupiających się na produkowaniu nawalanki politycznej i memów,
– zblazowanej młodzieży z Insta.

#polska #polityka #bekazprawakow #tysiacurojenniezaleznychmediow #neuropa #4konserwy

#tvpis #neuropa #4konserwy.ru…

#tvpis #neuropa #4konserwy.ru #bekazpisu #bekazlewactwa #polityka #polska #heheszki

PMM jest na dalszej pozycji niż TVPiS na liscie do kogo wysyłć polecenia z Żoliborza ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

#neuropa #4konserwy.ru…

#neuropa #4konserwy.ru #bekazpisu #bekazlewactwa #polityka #lewackalogika #polska

Ale pewnie Beatka ze swoich zapłaci za kurs ( ͡º ͜ʖ͡º)
PiS to komuna Bis!

Dobra beka xD Schetyna mówi o…

Dobra beka xD Schetyna mówi o tym, że w demokratycznych państwach policja ma zawsze identyfikatory na mundurach, a okazało się, że usunięto je jego rozporządzeniem z 2009 roku xD

#polityka #4konserwy #neuropa

Nie wiem czy było: A w…

Nie wiem czy było:

A w sądach dużo roboty

Zaczynają mnie już dobrze rozpoznawać w moim urzędzie pocztowym. Już nie muszę wyciągać dowodu, aby odebrać kolejną korespondencję sądową. Tym razem nie wierzyłem własnym oczom.

Ostatnie wezwanie dotyczy spotkania z czytelnikami mojej książki „Obgadywanie świata” we wrocławskim Empiku. Spotkanie bardzo ciekawe, urocze, ostatnie piętro dużego centrum handlowego, późny wieczór, aby nikomu nie przeszkadzać. I to, co lubię najbardziej – przyszli ludzie, którzy są ciekawi moich opowieści, a wielu z nich z książką w ręku. Nie tylko przy tego rodzaju spotkaniach uprzedzam wszystkich, że mogą paść słowa tzw. niecenzuralne, które są po prostu cytatami z życia wziętymi, czyli kawałkiem zasłyszanej sentencji czy typowo polskiego podsumowania stanu rzeczy. Zresztą podobne słowa umieszczane są w książce i wydawca, a także ja, jako autor uprzedzam czytelników z czym mogą mieć do czynienia.

I zaczyna się to, co można włożyć tylko między pojęcie „nie do wiary”. Bo ciągle nie chcę popaść w jakiekolwiek myślenie o spiskowej teorii dziejów. Otóż anonimowy internauta powodowany nie wiadomo jakimi pobudkami smaruje donos na policję, że takie słowa podczas spotkania padły. Nawet nie był na spotkaniu obecny, tylko oglądał transmisję internetową. Rozumiem, że podobnych donosów w różnych sprawach niemal każdy posterunek policji ma pełne szuflady. Ale ten uruchamia natychmiastowe działanie policji, która puszcza w ruch całą prawną procedurę na końcu pojawia się wezwanie, obrendowane wszelkimi formalnymi stemplami i numerami, które każe mi się pojawić we wrocławskim sądzie, aby wyjaśnić i ewentualnie odpowiedzieć za ten czyn, który zagrożony jest karą nagany, grzywny do 1500 zł lub ograniczenia wolności (art. 141 kodeksu wykroczeń).

Sprawa podobna do tej w Słubicach, tylko że wtedy nie anonimowy donos, ale raport policjanta natychmiast uruchomił sprawę sądową z wyrokiem 130 zł za użycie słów niecenzuralnych w czasie mojego artystycznego wystąpienia na koniec festiwalu w utworze Piotra Bukartyka.

A teraz Wrocław. Czy będę? Będę. Może przetnę tę nieprawdopodobną falę idiotyzmu, która, mam uczucie, dotyczy tylko mnie w tym kraju.

Czy uważacie, że wystąpienia osób publicznych w Polsce obfitują zawsze w przepięknie płynące, literackie wywody pełne miłości i przyjaźni? Czy przychodzą Wam do głowy jakieś inne osoby (na przykład politycy) które potrafią swoimi wypowiedziami naprawdę dokonać niesamowitego trzęsienia ziemi, ubierając swoje myśli w nienawiść, nietolerancję, czy wręcz podjudzanie jednych przeciwko drugim. Czy moje literackie k#$%^ jest tym jedynym słowem, które uruchamia sądową machinę? Tym bardziej, ze przecież we wtorek 31 lipca w Kostrzynie n. Odrą nasz Pol’and’Rock Festival żyć będzie fantastycznym, kolorowym, pełnym przyjaźni i oczekiwania na początek festiwalu życiem. Z Kostrzyna do Wrocławia prawie 4 godziny jazdy. Czyli dzień z głowy.

Ale skoro pan każe – będę na tej sprawie i jestem przekonany, że sąd właściwie oceni to literackie spotkanie. A jeśli zapadnie wyrok skazujący, to Szanowni Państwo, wszelki artystyczny wyraz kabareciarzy, piosenkarzy, filmowców należałoby od razu rozpoczynać od przedstawiania na posterunkach policji i w sądach, żeby uniknąć później zbędnych wędrówek w tę i nazad. Jak napisałem na początku, to tylko jedno z wielu pism sądowych, które do mnie ostatnio masowo przychodzą. Przyjmuję je z pogodną zasadą – co nie zabije to wzmocni. Biorę to na klatę i z pomocą przyjaciół walczyć będę do końca.

#neuropa #polityka #wosp #owsiak #woodstock #polandrock

Pamietam jak po TK mówiłem,…

Pamietam jak po TK mówiłem, ze kolejne będzie sądownictwo powszechne. Te bardziej ogarnięte prawaki (pomijam idiotów, którzy powielają najgłupsza propagandę) przekonywały mnie, ze to nieprawda, bo PIS chce tylko, żeby nie uchylali jego ustaw, a sędziowie to byli w ogóle wybrani przez poprzedni sejm, wiec tez upolitycznieni.

Teraz jak już przejęli sady jestem ciekaw jakie będą argumenty za tym, ze nie przejmą/zdekoncentruje/zastrasza mediów komercyjnych.

W mojej ocenie to teraz tylko kwestia czasu aż zabiorą się za media i NGOS.

Czeka nas dyktatura w stylu orbanowsko-putinowskim z nowymi elitami i oligarchami.

Tylko naszych dzieci szkoda.

#neuropa #4konserwy #polityka

http://wyborcza.pl/7,75398,23713049,misja-morawieckiego-w-brukseli-pokazywal-zdjecie-na-ktorym.html
#neuropa #polityka #tklive #wolnesady #sadnajwyzszy #morawiecki